Będąc w Wielkiej Brytanii ponad siedem lat uznałem, że już czas przestać płacić landlordowi za wynajem mieszkania i postanowiłem kupić swój własny dom. Miałem uzbierane 15 procent wartości domu, a mój „credit score” oraz zarobki były na poziomie, według mnie wystarczającym, aby otrzymać kredyt hipoteczny(Mortgage). Agencja nieruchomości poleciła mi swojego doradcę hipotecznego (Mortgage broker). Umówiłem się na rozmowę, poszedłem, porozmawiałem, wyszedłem i więcej tam nie wróciłem.
Kilka lat wcześniej także starałem się o mortgage, jednak z braku wiedzy, byłem źle przygotowany i go nie otrzymałem. Przez dwa lata budowałem historię kredytową by podnieść swój „credit score”. Uzbierałem także wymagany wkład własny. Okazało się jednak,że wszystko to plus odpowiednio wysokie zarobki nie wystarczyły według tego brokera, aby dostać dobry kredyt hipoteczny. Dobry kredyt hipoteczny to taki, który ma niskie oprocentowanie oraz niskie prowizje i opłaty. Zdziwiony także byłem samą ilością ofert, jakimi dysponował broker. Kilkadziesiąt ofert to trochę mało przy ponad trzech tysiącach, jakie były do wybory w tym czasie na rynku. Dokładnie nie pamiętam, ale wydaje mi się, że kredyt, jaki mi zaproponował był oprocentowany na poziomie 5,25 (lub więcej). Nie pamiętam także, jakie były opłaty i prowizje, ale pamiętam jedno – zadowolony po tej rozmowie to ja nie byłem.
Gdy wróciłem do domu zacząłem wertować kartki Internetu w poszukiwaniu innych kredytów. Jest mnóstwo „porównywarek” kredytów hipotecznych i bardzo szybko zorientowałem się, że jest dużo tańszych ofert. Skupiłem się na dziesięciu najlepszych, sprawdziłem je wszystkie i wybrałem swojego faworyta . Wypełniłem formularz online o kredyt i… ale o tym w innym artykule. Kredyt oczywiście otrzymałem. Używając kalkulatora kredytowego, który dla was napisałem (Mortgage Calculator), obliczyłem, że w ciągu dwóch lat trwania tego kredytu zaoszczędziłem około 1000 funtów. Opisując moje doświadczenie nie zachęcam do rezygnowania z usług brokera, ale radzę wam zastanowić się, czy w waszej sytuacji moglibyście się bez niego obejść.
czytaj: Kim jest Mortgage Broker?
Nie łudźmy się, że broker nam coś przyspieszy (jak jest leniwy może nawet spowolnić). Broker nie jest jedyną osobą zaangażowaną w proces kupna domu. Jest też prawnik sprzedającego, sam sprzedający, prawnik kupującego, osoba odpowiedzialna za twój kredyt w banku, osoby z urzędu miejskiego udzielające informacji na temat nieruchomości twojemu prawnikowi. W tym łańcuszku zależności bardzo trudno coś przyspieszyć.
Broker jest potrzebny osobom, które nie potrafią lub nie chcą same zająć się szukaniem ofert lub nie radzą sobie z wypełnianiem dokumentów. Wolą być prowadzone za rączkę przez doświadczoną osobę. Doradca zna rynek, więc wie, które banki akceptują więcej aplikacji. Będzie pomocny osobom z niskim depozytem lub złą historią kredytową. Ma też dostęp do ofert banków przeznaczonych tylko dla brokerów. Osoby prowadzące własną działalność gospodarczą powinny także skorzystać z usług brokera.
Osoby z bardzo długą i dobrą historią kredytową, wysokim wkładem własnym (przynajmniej 10 procent) i zarabiające wystarczająco dużo nie muszą korzystać z usług brokera. Co was powstrzymuje, aby zamiast do brokera nie zadzwonić bezpośrednio do banku? Oczywiście zawsze warto sprawdzić, co ma do powiedzenia doradca.
Przyjmijmy hipotetycznie, że znaleźliśmy brokera, niesamowicie uczciwego, który pobiera 500 funtów za usługę i oferuje nam nisko oprocentowany kredyt jak z mojej opowieści. Wszystko za nas robi, prowadzi za rączkę i nie jest leniwy. Życzę wam takiej osoby. Możemy także trafić na leniuszka, który nawet, jeżeli nie pobiera opłat, a korzysta tylko z prowizji banku, zaoferuje nam drogi kredyt, na którym stracimy w przeciągu kilku lat parę tysięcy funtów.
Kupno domu to poważna sprawa i powinniśmy się bardzo zastanowić przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Nie ważne, czy wybierzecie brokera czy nie, ważne byście byli zadowoleni z nowego domu, oczywiście nie popadając w ruinę finansową.
Tagi: mortgage
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jako niedawni „first time buyers” mamy mieszane odczucia – broker był pomocny bo zaoszczędził nam wizyt w banku etc ale ostatecznie załatwiał nam kredyt który znaleźliśmy sami – bo był tańszy niż opcje które on sugerował. Zapytany dlaczego nie proponował tej oferty, a miał oferty z całego rynku („whole of market”) odpowiedział że ten bank zbyt wolno załatwia – i faktycznie od złożenia wniosku minęły prawie 2 miesiące zanim dostaliśmy ofertę („mortgage offer”). Niby zaoszczędziliśmy koło £800 na naszym wyborze banku ale z drugiej strony z powodu opóźnień wynajmowaliśmy poprzedni dom o 1,5 miesiąca dłużej… Wszystko zależy co dla kogo jest ważne, jak komuś zależy na każdym dniu to może być warto iść do brokera z polecenia który szybko załatwia i wie jak konkretny bank operuje (ale i tak trzeba poświęcić trochę czasu na zweryfikowanie tego co nam mówi). Jak ktoś ma czas – można się samemu bawić. Są brokerzy darmowi (nie biorą od kupującego) ale tacy na ogół załatwiają wszystko zdalnie – przez telefon i pocztą. Niektórzy są z nich zadowoleni ale czytając opinie w necie 10-15% klientów ma problemy – wszystko się ciągnie, nie można się skontaktować, są niedociągnięcia we wnioskach, dokumentach etc. My zapłaciliśmy £250 i w sumie nie żałujemy – chociaż przy „re-mortgage” planujemy szukać sami.
Według propertyindustryeye.com (artykuł z kwietnia 2015):
“A drop in the number of buyers is the direct result of a slow-down in acceptance of mortgages, with it now taking an average of 50 days to receive a mortgage offer.”
Osobiście czekałem 41 dni od momentu aplikowania do momentu otrzymania oferty.